piątek, 29 listopada 2013

Perliczka "po żydowsku"

PERLICZKA "PO ŻYDOWSKU"

Na początek: czemu perliczka i czemu "po żydowsku"? Perliczka to bardzo smaczna alternatywa dla kurczaka i indyka. Dziś nieco zapomniana, a to przecież bardzo popularne mięso w kuchni staropolskiej, cenione za smak i walory odżywcze (oprócz wielu witamin i mikroelementów, na uwagę zasługuje fakt, że jest chudsza od kurczaka). Dzisiaj niestety trudno ją dostać, najczęściej w sklepach znaleźć można gatunki ze specjalnych hodowli, ale dobre i to! Ja swoją dostałem w Simply (trochę ponad 20 zł/kg), więc jeśli mielibyście ochotę powtórzyć ten przepis, możecie zacząć poszukiwania właśnie tam.

Teraz drugie pytanie: dlaczego "po żydowsku"? Stwierdziłem, że modne ostatnio dekonstruowanie tradycyjnych przepisów nie może mnie ominąć - tym bardziej że z wykształcenia jest filologiem i filozofem, któremu zawsze najbliżej było m.in. do teorii dekonstrukcji Jacquesa Derridy! Stąd pomysł na zrobienie perliczki z takimi dodatkami, z jakimi tradycyjnie robi się karpia po żydowsku (którego jestem wielkim fanem od kilku lat): a zatem z marchewką, rodzynkami, migdałami i zieloną pietruszką. A jaki jest efekt końcowy? Przekonajcie się sami!

Składniki:

1 perliczka (łącznie z podrobami)
1 duża marchewka
1 cebula
2 ząbki czosnku
3 łyżki rodzynek
3 łyżki płatków migdałowych
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka gałki muszkatołowej
200 ml wytrawnego białego wina
pęczek zielonej pietruszki
odrobina brandy
miód
sól i pieprz
oliwa z wytłoczyn

Przygotowanie:

Perliczkę dokładnie myjemy i osuszamy ręcznikiem kuchennym. Przecieramy przez praskę czosnek, mieszamy do z solą i pieprzem, a następnie nacieramy perliczkę z wszystkich stron. Możemy ją także natrzeć odrobiną brandy. Wstawiamy do lodówki w naczyniu z pokrywką na co najmniej godzinę (choć można i na całą noc).

Zabieramy się za farsz. Prażymy płatki migdałowe. Na drugiej patelni na oliwie na bardzo małym ogniu podsmażamy cebulę i marchewkę przez 10-15 minut. Dodajemy umyte, wysuszone i posiekane podroby z perliczki (ja dodałem serce, żołądek i wątrobę). Podsmażamy 2 minuty. Wrzucamy sparzone wrzątkiem rodzynki, prażone płatki migdałowe, cynamon i gałkę. Polewamy odrobiną brandy i czekamy aż płyn wyparuje. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem, posypujemy pociętą zieloną pietruszką.

Perliczkę umieszczamy w naczyniu żaroodpornym. Faszerujemy ją nadzieniem i podlewamy winem. Wsadzamy do nagrzanego do 200 stopni piekarnika. Pieczemy pod przykryciem - ok. 45 minut z każdej strony. Potem odkrywamy naczynie i pieczemy jeszcze 30 minut. 15 minut przed końcem smarujemy perliczkę miodem. Podajemy z puree z ziemniaków albo polentą z kaszy jaglanej (albo po prostu z tym, co najbardziej lubimy!).

środa, 27 listopada 2013

Pasta alla polacca, czyli fusilli z kiełbasą z dzika i czerwoną papryką

PASTA ALLA POLACCA, CZYLI FUSILLI Z KIEŁBASĄ Z DZIKA I CZERWONĄ PAPRYKĄ
To kolejny prosty przepis na włoską pastę w 20 minut, który i tym razem przyszedł mi do głowy w ostatniej chwili. Nie miałem dzisiaj absolutnie żadnego pomysłu na obiad, dlatego skorzystałem z niepodziewanej podpowiedzi w postaci prezentu od mojej rodziny. Wczoraj mianowicie dostałem kiełbasę. Ale nie jakąś zwykłą, lecz swojską kiełbasę z dzika, z której część postanowiłem dzisiaj wykorzystać do zrobienia tego dania. Może warto nadmienić, że uwielbiam dziczyznę w każdym wydaniu i to nie tylko ze względu na smak, ale i właściwości odżywcze - w końcu to bardzo zdrowe mięso zawierające mało tłuszczu i cholesterolu! A że w lodówce miałem czerwoną paprykę, którą należało zużyć w najbliższym czasie, tak powstała "pasta alla polacca" (bo kto z Polaków nie lubi dobrej kiełbasy?). Natomiast jej sekretnym składnikiem są nasiona kopru włoskiego, dodające całości charakterystycznego posmaku. Jeśli jeszcze ich nie jedliście, koniecznie spróbujcie!

Składniki (dla dwóch osób):

150 g fusilli pełnoziarnistego
200 g kiełbasy (z dzika albo włoskiej, mocno paprykowanej)
1 czerwona papryka
1 peperoncino
1 cebula
1 ząbek czosnku
100 ml czerwonego wina
1 łyżeczka nasion kopru włoskiego
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
sól i pieprz
zielona pietruszka
oliwa z wytłoczyn oliwek


Przygotowanie:

Makaron gotujemy al dente. Na oliwie podsmażamy z obu stron kiełbasę w całości. Zdejmujemy i wrzucamy posiekane cebulę (w półtalarki) i czosnek (w plasterki). Kiedy się zezłocą, skręcamy palnik na średni ogień i wrzucamy paprykę i peperoncino. Smażymy 2-3 minuty. Wrzucamy pokrojoną w plasterki kiełbasę, nasiona kopru włoskiego i gałkę muszkatołową. Po minucie wlewamy wino i zostawiamy aż się zredukuje. Mieszamy z makaronem, doprawiamy solą i pieprzem, posypujemy zieloną pietruszką. Gotowe!

poniedziałek, 25 listopada 2013

Pęczotto z pieczoną ricottą i pomidorkami koktajlowymi

PĘCZOTTO Z PIECZONĄ RICOTTĄ I POMIDORKAMI KOKTAJLOWYMI

Uwielbiam kuchnię włoską w każdym wydaniu, a pasta lub risotto to obowiązkowa pozycja w tygodniowym menu. Niemniej od pewnego czasu rywalizację z makaronami i ryżem wygrywają u mnie różnego rodzaju kasze - jaglana, kuskus, kukurydziana, czy w końcu pęczak. Z połączenia tych dwóch rzeczy, a więc miłości do kuchni włoskiej i kasz, powstał ten prosty i smaczny przepis na pęczotto (popularna ostatnio wariacja na temat risotta z kaszą pęczak zamiast ryżu) z pieczoną ricottą i pomidorkami koktajlowymi. A żeby całość ożywić, podałem je z rukolą. Smacznego!

Składniki (dla dwóch osób):

Pęczotto

150 g kaszy pęczak
1 cebula
2 ząbki czosnku
100 ml białego wytrawnego wina
800 ml bulionu
200 g pomidorków koktajlowych
100 g sera ricotta
1 peperoncino
1 łyżka posiekanej świeżej (lub suszonej) bazylii
1 łyżka posiekanego świeżego (lub suszonego) oregano
oliwa extra vergine
masło
sól i pieprz do smaku

Rukola

1/2 opakowania rukoli
ocet winny
oliwa extra vergine
sól i pieprz
1 łyżka cukru brązowego

Przygotowanie:

Nagrzewamy piekarnik do 200 stopni. Na blasze kładziemy przekrojone na pół pomidorki koktajlowe, które solimy i pieprzymy oraz delikatnie polewamy oliwą. Do naczynia żaroodpornego wkładamy ricottę pomieszaną z posiekanym peperoncino oraz bazylią i oregano. Podpieczona w ten sposób ricotta będzie miała w sobie mniej wody i nie zrobi z naszego pęczotto "bryi". Stawiamy na blasze obok pomidorków. Wstawiamy do piekarnika na 20-25 minut.
W tym czasie szklimy cebulę i czosnek na oliwie. Wrzucamy kaszę i smażymy aż nieco się zezłoci. Zalewamy winem. Kiedy kasza wchłonie płyn, dolewamy kilkakrotnie bulionu i tak aż pęczak uzyska odpowiednią konsystencję. Pod koniec wrzucamy do środka pomidorki i podpieczoną ricottę. Mieszamy, zdejmujemy z palnika. Dokładamy do garnka masło i mieszamy. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Rukolę myjemy na sicie, osuszamy i przekładamy do miski. Skraplamy ją kilkunastoma kroplami octu, 2-3 łyżkami oliwy, solą, pieprzem i cukrem (dokładnych proporcji nie podam, bo zawsze robię ją "na oko" - zresztą w tej kwestii najlepiej po prostu kierować się smakiem). Mieszamy i gotowe!

Czas przygotowania: 30 minut
Efektywny czas pracy: 30 minut

niedziela, 24 listopada 2013

Krupnik inaczej, czyli zupa z pszenicy płaskurki

KRUPNIK INACZEJ - ZUPA Z PSZENICY PŁASKURKI
Płaskurka to podobno najzdrowsza odmiana pszenicy, która swoimi właściwościami zdrowotnymi przewyższa nawet coraz popularniejszy orkisz. To najstarsza znana odmiana pszenicy,  wywodząca się ze starożytnej Mezopotamii. Dla części z Was istotne będzie również to, że nie jest modyfikowana genetycznie i zawiera w sobie dużo białka, wapnia, fosforu i witaminy E, B1 i PP. Ale, co najważniejsze, ma też niezwykły smak! Płaskurka wprawdzie jest dostępna w Polsce (zarówno ziarna, jak i mąka z tejże pszenicy), ale niestety nadal trzeba się jeszcze trochę wysilić, aby ją dostać.
Ponieważ coraz większymi krokami zbliża się zima, dzisiaj przepis na zupę, w którym pierwsze skrzypce gra właśnie pszenica płaskurka. Określiłbym ją mianem włoskiego krupniku, bo, oprócz ziaren płaskurki, wykorzystuje się w nim cebulę, marchew, seler naciowy, pomidorki koktajlowe, ziemniaki (które jak najbardziej można zastąpić batatem!) i peperoncino (czyli papryczkę chili). Zupa jest pożywna i mocno rozgrzewa, jednak uważajcie z ilością chili, bo potrafi dopiec! Jeśli więc w najbliższych dniach będziecie mieli ochotę na jakiś niebanalny pomysł na zupę, spróbujcie tego przepisu!
Składniki:
150 g ziarna pszenicy płaskurki
250 g pomidorków koktajlowych
2-3 łodygi selera naciowego
1 średnia marchewka
1 średnia cebula
3-4 średnie ziemniaki (albo 1-2 bataty)
1-2 peperoncino
1,5 litra bulionu
40 g masła
Przygotowanie:
Ziarna płaskurki moczymy w wodzie przez noc. W garnku podsmażamy na maśle posiekane cebulę, marchewkę i seler naciowy. Następnie wrzucamy przekrojone na pół pomidorki koktajlowe. Dusimy przez 2-3 minuty. Zalewamy bulionem. Kiedy całość zagotuje się, wrzucamy pokrojone w kostkę ziemniaki. Po chwili wrzucamy również odsączoną i porządnie przepłukaną na sicie pszenicę. Mieszamy, aby ziarna pszenicy nie przywarły do dna i gotujemy na wolnym ogniu przez 20 minut. Pięć minut przed końcem wrzucamy posiekaną papryczkę chili. Przed podaniem doprawiamy solą i pieprzem do smaku i posypujemy posiekanymi listkami selera naciowego.
UWAGA: zupę najlepiej jest ugotować trochę wcześniej, tak aby pszenica zdążyła w niej napęcznieć.

czwartek, 21 listopada 2013

Pesto z selera naciowego

PESTO Z SELERA NACIOWEGO

Pomysł na ten przepis to wynik przede wszystkim braku czasu. Nazbierało się kilka spraw, wyjątkowo nie miałem nawet chwili żeby pomyśleć, co zrobić na obiad. Wróciłem do domu i w lodówce odkryłem resztę selera naciowego (łodygi z liśćmi), która została mi jeszcze z weekendu, kiedy to robiłem sos boloński. A ponieważ w lodówce stał także kawałek pecorino romano, natomiast z zagniatania piernika (w końcu zbliżają się święta!) zostało też trochę uprażonych migdałów (które u mnie z powodzeniem zastąpiły orzeszki piniowe), pomyślałem, że ciekawym rozwiązaniem będzie przygotowanie pesto z selera naciowego. To dobra alternatywa dla tradycyjnego pesto z bazylii, choć podobny przepis można przygotować używając z jednej strony pieczonej dyni, a z drugiej pietruszki czy rukoli. Sprawdźcie, bo to naprawdę błyskawiczne danie!

Składniki (dla dwóch osób):

150 g pełnoziarnistego penne
3-4 łodygi selera naciowego (można też użyć liści)
50 g pecorino romano (albo parmezanu)
2 ząbki czosnku
garść prażonych migdałów (mogą też być płatki migdałowe)
6-8 łyżek oliwy extra vergine
sól i pieprz do smaku


Przygotowanie:


Wrzucamy makaron do osolonej wody i gotujemy al dente. W tym czasie obieramy łodygi selera, kroimy drobno. Wrzucamy do miseczki razem ze startym serem pecorino, przeciśniętymi przez praskę ząbkami czosnku i migdałami. Wlewamy oliwę i miksujemy na jednolitą masę. Doprawiamy solą i pieprzem. Odcedzamy makaron i wrzucamy do miseczki z pesto. 

Czas przygotowania: 15 minut
Efektywny czas pracy: 15 minut

środa, 20 listopada 2013

Fajita z kurczaka z ryżem po meksykańsku

FAJITA Z KURCZAKA Z RYŻEM PO MEKSYKAŃSKU

Fajita (grillowane mięso pokrojone w paski i najczęściej serwowane w towarzystwie grillowanej papryki i cebuli) to u mnie danie rezerwowe, kiedy nie mam innego pomysłu na kurczaka, wołowinę albo polędwiczkę wieprzową. Podstawową zaletą jest to, że jest szybkie i proste w przygotowaniu, ale i jego smak nie jest tu bez znaczenia. Są różne marynaty do mięsa, ja tym razem zrobiłem swoją, mieszając kumin, słodką czerwoną paprykę, pieprz cayenne, czosnek, sól i odrobinę brązowego cukru. Typowym, i znacznie szybszym w przygotowaniu, dodatkiem do fajita są pszenne tortille, ale teraz, już po okresie fascynacji nimi, wolę jeść to danie z ryżem. Zresztą poniższy przepis na ryż idealnie sprawdzi się też jako pomysł na danie wegetariańskie - koniecznie go sprawdźcie, bo jest po prostu pyszny!

Składniki (dla dwóch osób):
Fajita z kurczaka
2 piersi z kurczaka
1 czerwona papryka
1 zielona papryka
1/2 białej cebuli
3 łyżki oliwy extra vergine
1 łyżeczka kuminu
1/2 łyżeczki słodkiej papryki w proszku
1/2 łyżeczki pieprzu cayenne
1/2 łyżeczki brązowego cukru
1/2 łyżeczki soli

Ryż po meksykańsku
100g białego ryżu długoziarnistego
1/2 białej cebuli
2 ząbki czosnku
2 łyżki marynowanych papryczek jalapeno
3 dojrzałe, świeże pomidory
1 łyżeczka mielonej kolendry
1 limonka
3/4 szklanki bulionu
oliwa z wytłoczyn

Przygotowanie:

Mięso myjemy, osuszamy, kroimy na podłużne paski. Mieszamy ze sobą zioła, zalewamy oliwą. Po dokładnym wymieszaniu polewamy mięso marynatą i wstawiamy najkrócej na kilkadziesiąt minut do lodówki. W tym czasie kroimy papryki na cienkie paski, a cebulę na cienkie półtalarki.

Bierzemy się za ryż. Najpierw płuczemy go na sicie pod zimną wodą (to ważne, bo dzięki temu ryż po ugotowaniu nie będzie się kleił!). Potem myjemy pomidory, wycinamy szypułki (możemy też zdjąć skórę) i kroimy drobno (można też użyć pomidorów z puszki - wtedy na 100 g ryżu należy użyć połowę puszki). Cebulę siekamy. Wrzucamy pomidory i cebulę do miski i blendujemy. Rozgrzewamy odrobinę oliwy na patelni (w domu od zawsze używamy do smażenia wyłącznie oliwy z wytłoczyn - nie mylić z oliwą extra vergine, która ma niską temperaturę dymienia i nie nadaje się do smażenia!), a następnie wrzucamy ryż, kiedy się rozgrzeje. Smażymy przez 4-6 minut aż ryż się zezłoci. Dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek i posiekane papryczki jalapeno. Smażymy przez minutę. Dodajemy pastę z pomidorów i cebuli, bulion i mieloną kolendrę. Skręcamy ogień na kuchence i gotujemy ryż pod przykryciem przez ok. 20 minut, a następnie dodajemy pokrojoną w ćwiartki limonkę i zostawiamy jeszcze na 5 minut. Doprawiamy solą i ewentualnie odrobiną brązowego cukru.

Kiedy ryż się gotuje, 15 minut przed podaniem, rozgrzewamy grilla. Wrzucamy na niego mięso, paprykę i cebulę. Grillujemy przez około 10 minut aż mięso będzie upieczone, a papryka i cebula miękkie. Zdejmujemy z grilla i serwujemy z ryżem.

Klasyczne Guacamole

KLASYCZNE GUACAMOLE

Do owoców i warzyw podchodzę raczej sezonowo, stąd w maju królują u mnie zielone szparagi, a we wrześniu świeże figi. Ale są owoce, takie jak mango czy awokado, które w sklepach dostępne są przez większą część roku, a o ich zakupie w moim przypadku na ogół decyduje jakaś promocja. Tak też było i teraz. Mocno przecenione i bardzo dojrzałe awokado, a jak awokado to sporo pomysłów. Ostatecznie zdecydowałem się na ten najbardziej oczywisty, czyli guacamole. Guacamole świetnie sprawdzi się jako dip do nachosów czy grissini, jako pasta do chleba, ale i jako klasyczny dodatek do potrw kuchni meksykańskiej. A jako że szykuję fajitas z kurczakiem, to będzie jak znalazł!
Składniki:
2 dojrzałe awokado
1-2 papryczki chili
1 cebula dymka
1 limonka (sok)
1 łyżeczka mielonej kolendry (albo posiekanej świeżej kolendry)
kilka kropel tabasco
sól do smaku

Przygotowanie:
Awokado (o ile są miękkie - jeśli nie, trzeba je zawinąć w gazetę i odstawić na dwa-trzy dni) kroimy na pół, wyjmujemy pestkę, a następnie łyżeczką wyciągamy miąższ i rozgniatamy go w naczyniu widelcem. Parzymy limonkę, rozmasowujemy ją, aby oddała sok. Polewamy sokiem z limonki awokado, aby nie ściemniało. Siekamy drobno papryczki chili i cebulę dymkę, dodajemy do awokado i soku z limonki. Następnie dodajemy kolendrę, tabasco i sól do smaku. Mieszamy razem, lub, jeśli chcemy uzyskać jednolitą masę, blendujemy. Wstawiamy do lodówki, aby się przegryzło. UWAGA: jeśli guacamole wyjdzie za ostre i chcielibyśmy nieco zbalansować smak, możemy dodać odrobinę cukru pudru (cukier w innej postaci będzie chrzęścił między zębami). Pamiętajcie też, że awokado zawiera dużo tłuszczu, więc lepiej już nie dodawać do niego nic tłustego (ani oliwy, ani śmietany).

wtorek, 19 listopada 2013

Jagnięcina po marokańsku z pieczoną marchewką i puree z ciecierzycy

JAGNIĘCINA PO MAROKAŃSKU Z PIECZONĄ MARCHEWKĄ I PUREE Z CIECIERZYCY

Przyznam, że do tej pory nie miałem zbyt wielu okazji do przygotowywania jagnięciny. Próżno jej niestety szukać w sklepach mięsnych, w których dominuje wieprzowina, wołowina, cielęcina i drób (głównie kurczaki i indyki). Na szczęście od czasu do czasu trafi się i jagnięcina. A dzięki miłej klientce Lidla, która zupełnym przypadkiem poinformowała mnie o stałej dostępności tego rodzaju mięsa w Auchan (sprawdźcie, bo świeże kotlety z mojego przepisu dostaniecie w bardzo przystępnej cenie), teraz coraz częściej będzie gościć na moim stole. Stąd to na pewno nie jest ostatnia jagnięca propozycja!
A dlaczego po marokańsku? Pewnie dlatego, że obok kuchni włoskiej (do której najczęściej powracam), to jedna z tych przestrzeni kulinarnych (obok kuchni meksykańskiej, hinduskiej czy dalekowschodniej), które najbardziej do mnie przemawiają pod względem niesamowitego bogactwa przypraw i smaków (ale i łączenia ostrego ze słodkim). Uwielbiam te zestawienia cynamonu, imbiru, kardamonu, kurkumy, gałki muszkatołowej, chili, kolendry, kuminu i szafranu. I to też podstawa tego prostego i bardzo szybkiego przepisu (pod warunkiem, że jagnięcinę zamarynujecie dzień wcześniej i użyjecie ciecierzycy z puszki).


Składniki (na 2 porcje):

Mięso i marchewka:
 

4 małe kotlety z combra jagnięcego z kością
1 duża albo 2 średnie marchewki
3 łyżki oliwy extra vergine
1/2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki imbiru
1/2 kurkumy
1/2 gałki muszkatołowej
1/2 pieprzu chili cayenne
kilka nici szafranu


Puree z ciecierzycy:

100 g suszonej ciecierzycy
1 łyżeczka kminu rzymskiego (pamiętajcie, że KUMIN, zwany też kminem rzymskim, to nie to samo co KMINEK!)
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka soli
woda



Przygotowanie:



Oliwę mieszamy z przyprawami, a następnie większą częścią dokładnie smarujemy kotlety jagnięce, tak aby każdy fragment mięsa znalazł się w marynacie. Resztę marynaty zostawiamy do posmarowania marchewki. Zamarynowane kotlety na co najmniej 2 godziny wsadzamy do lodówki (choć najlepiej zostawić mięso w lodówce na całą noc, wtedy przejdzie smakiem przypraw). 20 minut przed podaniem kroimy marchew na w miarę równe, podłużne części, smarujemy je marynatą (można ewentualnie dodać odrobinę oliwy) i wsadzamy do nagrzanego na 200 stopni piekarnika na 12-15 minut (marchewka musi trochę zmięknąć). Rozgrzewamy grilla (ja przygotowywałem to danie na domowym grillu elektrycznym) i kładziemy na niego kotlety. Grillujemy po 3 minuty z każdej strony (przy takiej grubości kotletów, jak na zdjęciu) - wtedy mięso będzie różowe w środku i soczyste. Jeśli wolicie bardziej wysmażone mięso, zostawcie je na grillu minutę dłużej, maksymalnie dwie. Ważne też, aby nie używać do przekładania mięsa widelca czy szpikulca (lepsze są szczypczyki), bo dzięki temu wszystkie soki zostaną w mięsie.



Jeśli używamy suszonej ciecierzycy, musimy ją namoczyć na noc w sporej ilości wody. 
Następnego dnia, dwie godziny przed obiadem, gotujemy ją na bardzo małym ogniu, w osolonej wodzie, z dodatkiem kuminu i czosnku przeciśniętego przez praskę. Dajcie na początek litr wody, a kiedy woda się wygotuje, sprawdźcie twardość ciecierzycy. Jeśli jest nadal twarda, dolejcie jeszcze odrobinę wody. Na koniec dodajemy trochę masła i ugniatamy na puree. Natomiast żeby uzyskać puree bardziej intensywne w smaku, zamiast wody możecie ugotować ciecierzycę w bulionie. UWAGA: puree znacznie szybciej przygotujemy używając ciecierzycy z puszki, która jest już miękka. Wystarczy dodać odrobinę wody, kumin i czosnek, a następnie zrobić puree!

niedziela, 17 listopada 2013

Omlet z płatkami owsianymi, żurawiną i orzechami

OMLET Z PŁATKAMI OWSIANYMI, ŻURAWINĄ I ORZECHAMI, CZYLI PORA NA ŚNIADANIE!

Poniedziałek, początek tygodnia - jednym słowem idealny moment na pierwszy wpis i odpalenie bloga kulinarnego, do którego przymierzałem się od dłuższego czasu (przy okazji wielkie dzięki wszystkim, którzy to na mnie wymogli!). A zacznę od tego, od czego powinniśmy każdego dnia rozpoczynać urzędowanie w kuchni - od śniadania! To zresztą posiłek, z którym zawsze miałem problem...i chyba nie tylko ja. Nigdy nie potrafiłem zmusić się do jedzenia z rana (zapewne przez spożywanie ostatniego posiłku tuż przed snem), co z kolei zaburzało prawidłowe odżywianie się i prowadziło do ciągłego przybierania na wadze. Stąd kiedy postanowiłem wreszcie schudnąć i zmienić swoją dietę, zacząłem właśnie od śniadania. Przez jakiś czas szukałem czegoś, co byłoby zdrowe i co jednocześnie smakowałoby mi zaraz po przebudzeniu. Najpierw zdecydowałem się na włoskie caprese (pomidory z mozzarellą), ale od roku raczę się czymś zupełnie innym: omletem z płatkami owsianymi, suszoną żurawiną i orzechami włoskimi. Jak dla mnie ideał!

Przepis ten wykorzystuję od poniedziałku do piątku (w sobotę i niedzielę na ogół na stole gości jajecznica na chudej wędlinie, dymce oraz czosnku) i polecam go wszystkim - nawet tym, którzy nie przepadają za płatkami owsianymi! Bo to właśnie zestawienie płatków owsianych z żurawiną i orzechami włoskimi (często zdarza mi się też przygotowywać tego rodzaju musli do jogurtu naturalnego) okazało się doskonałym połączeniem pod względem smakowym, a uzupełnione jeszcze o jajka stanowi pożywny zestaw, dający energię na początek dnia. Ale to również świetny sposób z jednej strony na dostarczenie organizmowi codziennej porcji orzechów, z drugiej, pysznej i zdrowej żurawiny.

I jeszcze tylko jedna informacja: swój omlet robię na ogół z czterech jajek. Wynika to przede wszystkim z faktu, że trenuję sześć razy w tygodniu, w tym cztery razy gram w squasha (na którym za każdym razem spalam ok. 1000 kcal), dlatego nie tylko mogę, ale muszę od rana dostarczyć organizmowi sporą dawkę kalorii. Przypuszczam, że dla osób, które tyle nie ćwiczą, lepszym rozwiązaniem będzie omlet z dwóch albo trzech jajek - ewentualnie omlet z samych białek. Ogólna zasada jest jednak taka: jedna łyżka płatków owsianych na jedno jajko.

Składniki:

4 jajka (najlepiej wiejskie - ja najbardziej lubię te od kury zielononóżki kuropatwianej)
4 łyżki płatków owsianych
1 łyżka posiekanych świeżych ziół (tymianek, rozmaryn, szałwia, bazylia, oregano, lubczyk, koperek, pietruszka
- do wyboru w zależności od tego, co lubimy, albo co akurat jest dostępne)
3 posiekane orzechy włoskie (ale mogą też być prażone orzechy nerkowca albo prażone płatki migdałów)
3 łyżki suszonej żurawiny (ale z powodzeniem sprawdzą się też rodzynki)
sól i pieprz do smaku

Przygotowanie:

Jajka rozbić i roztrzepać w misce. Dodać posiekane świeże zioła (wedle uznania), płatki owsiane oraz sól i pieprz do smaku. Dokładnie wymieszać. Wlać całość na mocno rozgrzaną patelnię (bez tłuszczu!), następnie skręcić ogień i poczekać aż omlet wyrośnie. Przerzucić na drugą stronę i jeszcze chwilę zostać na patelni. Przełożyć na talerz, posypać orzechami i (wcześniej zalaną wrzątkiem, a następnie odsączoną) żurawiną. Smacznego!

WAŻNE: orzechy i żurawinę można dodać do masy jajecznej (wtedy znajdą się w środku omletu). Całość może też zostać usmażona wieczorem i przechowana w lodówce do następnego dnia. Tak przyrządzony omlet nie zabiera cennego czasu z rana i sprawdza się świetnie jako przekąska do pracy albo w podróży (wypróbowane!).

Czas przygotowania: 15 minut