niedziela, 12 kwietnia 2015

Spaghetti z tunczykiem i pomidorkami koktajlowymi

We wszystkich sferach życia funkcjonują mity, w które często wierzymy (albo raczej chcemy wierzyć) bezkrytycznie. Podobnie jest w kuchni. Jednym z najpopularniejszych mitów, które zrażają nas do codziennego przygotowywania posiłków, jest zapewne ten, zgodnie z którym gotowanie jest niezwykle czasochłonnym zajęciem i tylko niektórzy szczęściarze mogą sobie na to pozwolić. Oczywiście istnieją dania, których przygotowanie zajmuje sporo czasu i wysiłku, ale istnieje też przecież mnóstwo pomysłów na szybkie, smaczne i zdrowe gotowanie (co staram się udowadniać na moim blogu). Zresztą, jeśli mam być szczery, zawsze przygotowuję posiłki na świeżo i staram się, aby na ogół były to dania, które mogę zrobić w 15-30 minut. Da się? Da się!

Na szybko najlepiej zrobić stir-fry (z ryżem lub makaronem), risotto albo włoską pastę i to właśnie te dania najczęściej gotuję. Lubię je, bo przygotowuje się je naprawdę ekspresowo i nie wymagają żadnej wirtuozerii - wystarczą świeże warzywa, dobra ryba albo kawałek mięsa, trochę przypraw, no i odrobina chęci. Tak jest i w niniejszym przypadku, czyli spaghetti (jak zwykle pełnoziarnistym) z tuńczykiem i pomidorkami koktajlowymi. Takie zestawienie stąd, że podobnie jak czosnek, seler naciowy i papryczka chili, które będą potrzebne do przygotowania tej pasty, to produkty, które zawsze staram się mieć w domu. Zresztą polecam wszystkim właśnie ten zestaw jako swego rodzaju kuchenny back-up, bo to świetna baza do przygotowania wielu dań (w tym stir-fry czy risotto).

Ale proste pasty mają jeszcze jeden niezaprzeczalny plus: można je spokojnie zjeść na zimno, na przykład jako sałatkę makaronową, dzięki czemu możecie je wziąć je sobą w pojemniku na zajęcia czy do pracy - świetnie wiedzą o tym moi znajomi z uniwersytetu, których przy okazji serdecznie pozdrawiam! ;) Spróbujcie sami!


Składniki (dla 4 osób):
320 g pełnoziarnistego spaghetti
2 puszki tuńczyka w kawałkach w sosie własnym
3 ząbki czosnku
2 łodygi selera naciowego
1 papryczka chili
250 g pomidorków koktajlowych
1/2 pęczka zielonej pietruszki
kilka gałązek świeżego rozmarynu
3 łyżki oliwy extra vergine
sól i pieprz

Przygotowanie:

Makaron gotujemy w mocno osolonej wodzie zgodnie z instrukcją na opakowaniu. W tym czasie rozgrzewamy oliwę na patelni i przez 2 minuty podsmażamy na średnim ogniu pokrojone w cienkie plasterki ząbki czosnku i łodygi selera naciowego oraz posiekaną papryczkę chili. Następnie dodajemy przekrojone na pół pomidorki koktajlowe i przesmażamy je przez 2 minuty. Po tym czasie dodajemy odsączonego i lekko rozdrobnionego widelcem tuńczyka, posiekane zieloną pietruszkę i listki rozmarynu oraz ugotowany makaron. Mieszamy dokładnie i pozostawiamy na kuchence przez kolejne 2 minuty. Całość skrapiamy jeszcze odrobiną oliwy i doprawiamy do smaku czarnym pieprzem. Gotowe!

wtorek, 7 kwietnia 2015

Wiejski pszenny chleb na drożdżach

Na wstępie mała uwaga: wbrew pozorom do upieczenia chleba w domu niewiele potrzeba. Na pewno nie trzeba żadnych maszyn do pieczenia chleba (i pewnie nawet lepiej ich nie mieć) czy innych specjalnych urządzeń - wystarczy piekarnik i naczynie, w którym upieczemy nasz domowy chleb. A do tego, że nie ma lepszego pieczywa od tego, które sami sobie upieczemy, chyba nie trzeba nikogo przekonywać...

Teraz do konkretów. To będzie wpis, który pod wieloma względami niekoniecznie pasuje do tego miejsca i jego profilu. Przede wszystkim tytuł: co to za wiejski chleb z Katowic? Cóż, przyznam, że miejsce, w którym mieszkam ma w sobie coś ze wsi - błogi spokój, obok las (wprawdzie za torami kolejowymi), sąsiad przez wiele lat hodował kilka kóz, a w okolicy często trafić można nie tylko na popularne już niemal wszędzie dziki, ale i na przykład sarny. W tytule bardziej chodzi jednak o smak: kiedy pierwszy raz upiekliśmy ten chleb jego smak i zapach, ale przede wszystkim niesamowicie chrupiąca skórka, skojarzyły mi się właśnie z wiejskim chlebem, albo może dziecięcym wyobrażeniem o nim. Przyznam, że dawno nie jadłem tak dobrego pszennego pieczywa i trudno go w ogóle porównywać z jego kupnymi odpowiednikami.

Druga sprawa to rodzaj pieczywa. Tak jak napisałem powyżej, to przepis na pieczywo z mąki pszennej jasnej. Sam staram się jak najrzadziej korzystać z tego typu mąki i raczej wybieram mąkę pełnoziarnistą (najlepiej orkiszową albo z pszenicy płaskurki), ale ponieważ obecnie nie wszyscy w moim domu mogą jeść pełnoziarnisty chleb i są skazani na pieczywo z mąki pszennej jasnej, postanowiliśmy sprawdzić inne przepisy. Ten wydał nam się szczególnie interesujący, bo nie wymaga wielkiego nakładu pracy (a jak wiadomo to w kuchni dość istotne) i bazuje na minimalnej ilości składników: mące, świeżych drożdżach, soli, cukrze i wodzie. Jego niewątpliwą zaletą jest także to, że nie może się nie udać - pod warunkiem, że będziecie mieli dobre świeże drożdże. Jeśli więc lubicie zapach i smak świeżego, chrupkiego pieczywa, koniecznie spróbujcie tego przepisu!



Składniki:

500 g mąki pszennej jasnej (typ 500)
20 g świeżych drożdży
300 ml zimnej wody
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka cukru

Przygotowanie:

Rozpuszczamy drożdże w zimnej wodzie. W misce (powinna być dość wysoka, aby ciasto mogło w niej wyrosnąć) mieszamy mąkę z solą i cukrem, wlewamy wodę z drożdżami i intensywnie mieszamy łyżką do połączenia składników. Przykrywamy folią spożywczą i pozostawiamy w ciepłym miejscu na minimum 12 godzin.

Po tym czasie bawełnianą ściereczkę posypujemy mąką i przekładamy na nią ciasto. Posypujemy ciasto mąką i zagniatamy. Ciasto zakrywamy brzegami ściereczki, tak aby mogło rosnąć i pozostawiamy na minimum 30 minut w ciepłym miejscu.

W międzyczasie nagrzewamy piekarnik do 250 stopni C. Naczynie żaroodporne z pokrywą nagrzewamy w piekarniku przez parę minut. Przygotowane ciasto przekładamy od ciepłego naczynia, przykrywamy i wkładamy do piekarnika na ok. 30 minut. Po tym czasie odkrywamy naczynie i pieczemy przez kolejne 20 minut. Wyjmujemy chleb na kratkę, aby chleb nie zaparzył się od spodu. Chleb kroimy po całkowity ostudzeniu.

czwartek, 2 kwietnia 2015

Śledzie z jajkiem i czosnkiem

Zbliżają się święta wielkanocne, które w tym roku, z różnych względów, będą u mnie w domu nieco mniej kulinarnie rozbuchane niż zazwyczaj. Niezależnie jednak od tego, dwóch rzeczy zabraknąć nie może: jajek i... śledzi. Jajka - wiadomo - symbol Wielkanocy. Z kolei śledzie pojawiają się co roku w moim domu na najważniejsze święta, czyli Boże Narodzenie i właśnie Wielkanoc. Samo połączenie śledzi z jajkami z początku może wydawać się dość osobliwe, ale wszyscy fani śląskiego hekele doskonale wiedzą, że to zestawienie wręcz doskonałe!

Śledzie na święta robimy od bardzo wielu lat i przez ten czas spróbowaliśmy kilkudziesięciu przepisów. Mimo to, co roku staramy się szukać nowych smaków i sprawdzać nieznane nam pomysły. Ale są też takie dania ze śledzi, do których często wracamy. Jednym z nich są tak zwane "postne śledzie", które pojawiają się co roku na obiad w Wielki Piątek, a o których być może napiszę na następne święta. Takim przepisem są też śledzie z jajkiem i czosnkiem - proste w przygotowaniu i wyjątkowe w smaku.

Tak, wiem, pomysł wydaje się szalony, ale w tym szaleństwie jest metoda. Tego rodzaju śledzie to świetna wariacja na temat wielkanocnego jajka i kolejny pomysłowy sposób na jego obecność w czasie świątecznego śniadania. Powiem więcej: takie jajko, wzbogacone czosnkiem i odrobiną curry, które dodają całości ostrości i wyrazu, cytryną, która sprawia, że danie zyskuje kwaśny posmak, i w końcu słonymi śledziami, będzie ozdobą wielkanocnego stołu. Spróbujcie sami!

Składniki:

500 g matjasów
2 żółtka z ugotowanych jajek
6-8 ząbków czosnku
2 łyżeczki curry
sok z 1/2 cytryny
oliwa extra vergine
zielona pietruszka
pieprz czarny

Przygotowanie:


Śledzie namoczyć w zimnej wodzie przez osiem do dziesięciu godzin, zmieniając ją co najmniej trzykrotnie. Ugotowane żółtka przetrzeć przez sito. Przetrzeć ząbki czosnku (w zależności od smaku, dodajemy więcej lub mniej czosnku). Połączyć oliwę z czosnkiem, sokiem z cytryny, curry i zieloną pietruszką. W litrowym słoju układać naprzemiennie pokrojone w paski śledzie i przetarte żółtka, przelewając każdą warstwę zalewą z czosnku, cytryny i curry oraz posypując ją świeżo zmielonym pieprzem.